Jak niespodziewanie na świat przyszedł Lucky :)
Pewnego dnia coś mnie obudziło. Oprócz mnie w pokoju był M i moja suczka Saba. Powoli podnosząc się z łóżka zaczęłam nasłuchiwać…. coś piszczy…
o….mały piesek. Moja sunia była w ciąży !!! Ona rodzi !!! Ogarnęła mnie radość mieszana ze zdziwieniem. Przygarnęliśmy ją jakiś miesiąc wcześniej, bo błąkała się biedaczka po ulicy, taka wychudzona i chora. A teraz? Rodzi !!! Niestety…..
Nie wiem co mogło spowodować taką a nie inną reakcję, ale……. odrzuciła swoje maleństwa . Były trzy………dwa niestety zmarły
Sunia miała gorączkę, a do tego nie było weterynarza, który się nią opiekował. Wyjechał. Właśnie wtedy. Ja nie wiedziałam co mam w ogóle robić??? Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Ale postanowiłam jedno: zrobię wszystko, żeby choć ten jeden przeżył. I udało się
Lucky ma dziś 3 lata i jest ślicznym zdrowym pieskiem, a swoje imię zawdzięcza właśnie szczęściu